Lisinj to najbardziej wysunięty masyw górski na południe Czarnogóry. Najwyższym szczytem jest Loska 1353m n.p.m. Z samego szczytu możemy podziwiać widoki na: rzekę Bojana, Jezioro Sas, Ulcinjska Solane, wybrzeże Adriatyku od Ulcinj, aż po Budvę oraz nadmorskie pasmo górskie od Subry i Orjenu, poprzez Lovcen – aż do najbliższych szczytów Rumija i Vrstuta.
W latach pięćdziesiątych masyw był jednym z największych pastwisk na południu Czarnogóry. Do dnia dzisiejszego wschodnia ściana nazywana jest przez miejscowych jako „Gola strana”, która była jednym wielkim pastwiskiem. Mówi się, że ze wsi Pajka można było policzyć wszystkie owce, aż po sam szczyt Loska. Do dnia dzisiejszego na Lisinj wypasają się dzikie konie, które znalazły tam idealne warunki do życia. W wielu miejscach możemy spotkać tzw. kamienne zagrody, w których zwierzęta mogą schronić się od wiatru. My niestety nie mieliśmy okazji ich spotkać. Myślę, że było wtedy zbyt gorąco i konie schroniły się w chłodniejszych miejscach. Ale miałam okazje zobaczyć je w Sutorman. Jednak jest to historia warta opisania, w zupełnie innej relacji, kiedy to jednego dnia wybrałam się na Vrstute. Widziałam je również podczas wieczoru bałkańskiego, kiedy to wracaliśmy z przejażdżki tak zwanym samochodem „Dziadkiem”. O „Dziadku” również Wam napiszę, ale polako, polako.