Co warto zobaczyć w Budvie
5 czerwca, 2022Budva – rejsy
5 czerwca, 2022
NAJPIĘKNIEJSZE WĘDRÓWKI Z KOTORU – SPILJARI I NIESAMOWITY CZŁOWIEK PAN RADOVAN PEROVIC
Spiljari jest prawdopodobnie najstarszą wioską w gminie Kotor powstałą już między XIII, a XV wiekiem. Wioska znajduje się przy starej austriacko-węgierskiej drodze. Jak już Wam wspominałam wcześniej, jest to jedna z najbardziej atrakcyjnych dróg w Czarnogórze, która może zaprowadzić Was do Twierdzy Św. Jana czy nawet Njegusi. Dotarcie do Spiljari to około 30-40 minut.
Według austriackich zapisów w 1838r. kamienna wioska liczyła 19 domów. Ludzie, którzy żyli w wiosce zajmowali się rolnictwem i bydłem. Po I wojnie światowej ludność stopniowa zaczęła się przesiedlać i na chwilę obecną wioska jest prawie opuszczona. Zarówno kamienne domy, jak i kościół są bardzo zniszczone. Domy to właściwie długie ruiny bez dachów. W centralnej części wioski znajduje się kościół Św. Dorda. Naprzeciw kościoła znajduje się wielka dziura, tzw. jaskinia. To właśnie z tej dziury wydobywano kiedyś kamień do budowy wioski, a także murów kotorskich.
Odbijając w prawo od kościoła w wiosce Spiljari, trafiamy do tzw. darmowego wejścia na Twierdze Św. Jana. O twierdze oparta jest drabinka, po której można się w tam bardzo łatwy sposób dostać. Będąc w Spiljari widziałam wielu ludzi, którzy w ten sposób docierali na twierdze. I tak o to wejście tam jest darmowe, ale czy tak naprawdę legalne? Chyba nie do końca, bo wyraźnie jest napisane, że zakaz wejścia na twierdze. Jednak doszła do mnie informacja, że w sezonie z drugiej strony drabinki siedzi Pan i kasuje za bilety na twierdze. Ile w tym prawdy, nie wiem. Osobiście na chwilę obecną nie jestem wstanie tego sprawdzić.
Wioskę Spiljari odwiedziłam już trzykrotnie. Jest to dla mnie wyjątkowe miejsce. W zeszłym roku udałam się tam już z samego rana i w tej pięknej scenerii postanowiłam zjeść śniadanie. A w między czasie przybiegło na prawdę duże stado kóz pana Radovana, a więc było na prawdę swojsko i bosko. I tak szczerze mówiąc nie miałam ochoty w ogóle stamtąd się ruszać. Wioska jest zrujnowana, ale klimat jaki w niej panuje jest niesamowity. Innym razem wioskę odwiedziłam kiedy to wracałam na piechotę z Njegusi i to aż dwukrotnie. I wierzcie mi lub nie, ale ja tam jeszcze wrócę…
W wiosce Spiljari mieszka rodzina Perovic, która utrzymuje się z hodowli i rolnictwa. Mają oni również mała kawiarnie z widokiem na Dobrote i Prcanj. Pan Radovan Perovic do Spiljari przybył w 1976r. dokładnie z okolic Niksic. W rejonie tym życie było dość trudne zwłaszcza zimą, podczas gdy dokuczał duży śnieg. Kiedy rodzina przeprowadziła się , już wtedy wioska miała tylko jednego mieszkańca. Był nim dokładnie brat wuja matki Radovana.
Radovan ma troje dzieci i czworo wnucząt. Starszy syn i córka obecnie mieszkają w Prcanju, a młodsza córka jest studentką na Wydziale Filologicznym w Nikscicu. Żona gospodarza pracuje w szkole, a więc wyobraźcie sobie, że codziennie w obie strony dociera tam na piechotę. W domu również mieszka brat gospodarza, Pan Rajko. Młodszą córkę pana Radovana spotkałam jak byłam pierwszy raz w Spiljari.
Jednak zanim nasz gospodarz przeprowadził się do Spiljari prawie przez trzy dekady był zatrudniony w fabryce łożysk, a teraz jego zajęcie to rolnictwo, hodowla, turystyka i gastronomia. Uprawiają głównie pomidory, cebulę, paprykę i ogórki. Mają również granaty, figi, czereśnie i oliwki oraz piękne kwiaty wokół swojego domostwa.
W gospodarstwie wyrabiany jest również domaci kozi ser, którego jak najbardziej możemy spróbować przy okazji degustacji Rakiji bądź wina w kawiarni. Wyrobem sera zajmuje się żona Pana Radovana, pani Ranka. Pani Ranka nauczyła się tej umiejętności w regionie Nikscic od swojej teściowej, która od wielu lat zajmuje się wyrabianiem sera, a pan Radovan jest z tego powodu bardzo dumny. Osobiście przyznaje się, że nie umie robić sera, ale jak najbardziej doi kozy.
Dawno temu w gospodarstwie było wiele zwierząt: krowy, prosięta i kozy. Na chwilę obecną są tylko kozy, gdyż teren nie jest zbytnio bogaty w żywność. Ser kozi sprzedają miejscowym, jak i turystą. I tak szczerze, kiedyś kręciłam nosem na taki ser, a obecnie zajadam się nim jak tylko mam okazję. Ser z tego gospodarstwa smakuje wybornie, alei nie tylko ser. Warto jak najbardziej spróbować prawdziwej Rakiji, wina bądź soku z granata. Wszystkie produkty są wysokiej jakości i w pełni domaca.
Panuje tam tak świetny klimat, że człowiek jak usiądzie, to nie ma ochoty wstawać. I to nie jest z powodu tylko ilości wypitej Rakiji, która jest na prawdę pravilna czy widokami jakie ma Pan Radovan na Zatokę ze swojego gospodarstwa, lecz również tym, że Pan Radovan to dusza towarzyska i wspaniały człowiek. Pierwszy raz rozmawialiśmy po angielsku, a już drugi raz po serbsku. Za pierwszym razem to ja dużo mówiłam , a za drugim razem dużo mówił Pan Radovan (Hahaha).
W zeszłym roku spotkałam tam naszych rodaków, którzy szli na twierdze Św. Jana. Chwilkę rozmawialiśmy. O ile dobrze pamiętam to dalej chyba jechaliście do Albanii? Jeżeli to czytacie - serdecznie pozdrawiam. Później spotkałam dwie sympatyczne dziewczyny z Belgii. Dziewczyny popiły trochę wina u Radovana, a ja Rakiji, a więc powrót był na prawdę wesoły i rzecz jasna po ciemku, bo mocno się tam wszystkie zasiedziałyśmy. Dosłownie zastała nas noc. I zdecydowanie w trójkę było bezpieczniej i pewniej.
Osobiście w kawiarni Pana Radovica gościłam dwa razy. Za pierwszym, jak i drugim razem wstąpiłam kiedy wracałam z Njegusi. Do samego Spiljari zrobiłam sobie zupełnie odrębną wędrówkę i później poszłam po drabince na Twierdze Św. Jana. Chciałam wypróbować wejście po drabince na twierdze, ale także odwiedzić ponownie twierdze po bardzo długim czasie. Chyba za tęskniłam za tym widokiem jaki możemy stamtąd zobaczyć. Stare miasto Kotor wygląda cudownie.
Jeżeli kiedykolwiek będziecie przechodzić przez Spiljari, wstąpcie chodź na chwilkę do gospodarza Radovana. Poznajcie osobiście tego człowieka, wypijcie u niego kieliszek Rakiji bądź wina, soku z granata i spróbujcie koziego sera.
Poczujcie klimat prawdziwej Czarnogóry…